WICHER X DIAMENT: Róża wiatrów nie ma tylko dwóch stron

wichSpecjaliści od social mediów co rusz mówią: content is king. Gdyby stworzyć grę językową odnoszącą się wprost do rapu, należałoby powiedzieć, że koncept jest królem i to do niego powinni dążyć wszelkiej maści raperzy z kraju nad Wisłą. Niektórzy, np. przedstawiciele Bielska-Białej, już dawno wzięli sobie tę poradę do serca, puszczając w Polskę kolejną tematyczną EP-kę – „Różę Wiatrów„. Kolejną dobrą.

Wicher i Diament to goście, którzy świetnie uzupełniają się w tej podróży po świecie. Pierwszy był pilnym uczniem, zna wszystkie zasady pięknego pisania, wybudzony w nocy o północy recytowałby angielskie poezje, ale nie mówi najpłynniej w obcym języku. Drugi – zupełne przeciwieństwo. Koleś z potencjałem siedzący w ostatniej ławce, nieprzykładający się na lekcjach, ale gdy przychodzi co do czego, dogaduje się z każdym i ani razu się przy tym nie zająknie. Łączy ich jedno – motywacja. „Róża” mogłaby się stać przewodnikiem dla miłośników wspinaczek z zajawką na rozwój osobisty, bo duet rapuje raz po raz o wspinaniu się na szczyt.

Sampel z kawałka Moby’ego „In This World” rozpoczyna wyprawę. Gdy przy „prod.” widzisz ksywkę Foux, myślisz sobie: będzie nowocześnie. A tu niespodzianka, bo, zamiast lecieć Dreamlinerem, przemieszczamy się klasycznym, niezawodnym autem. Zawodzi za to niestety (w pewnym sensie) Golin, który „Katakumbami” wyznaczył nowe standardy i podniósł poprzeczkę tak wysoko, że nawet Serhij Bubka miałby problem z jej przeskoczeniem. Nie to, że jego zwrotka jest słaba, bo na tle sceny się oczywiście wyróżnia, ale od takiego tekściarza możemy, a nawet powinniśmy wymagać więcej. Kto ma podołać jak nie on?

W „Meksyku” – pełny chill na łódce, której kapitanem jest BeJotKa. Gdzieś w oddali słychać klawisze jazzowe, a duet nie potrafi ustalić, o czym nawijać. W. sypie wersami o kraju, w którym się znajdujemy, za to D. potraktował to państwo „frazeologicznie”, mówiąc o czymś zupełnie innym.

Cheick Kongo” atakuje bardzo agresywnym bitem i tekstem, w „Rosyjskiej Ruletce” nagranej na połamanej produkcji słyszymy gościnkę Beeresa, która nie budzi specjalnych emocji, za to ta Tymina w „Róży wiatru #2” – jak najbardziej (prztyczek w nos wannabe iluminatów i hashtag z Dawidem Podsiadło). Swoje zrobił także Junes, który nawija na rzadko spotykanych obecnie w Polsce bębnach całkiem inaczej, niż nas do tego przyzwyczaił. No i jeszcze ten bonus w postaci nowoczesnego remixu „Białego Kruka” wysmażonego przez Eigusa – klasa.

Zagłębie polskiego konceptu stanęło na wysokości zadania. „Róża Wiatrów”, mimo że nie jest tak rozkminkowa i skomplikowana jak „Werniks”, pozwala oderwać się na chwilę od złotej polskiej jesieni w nadziei, że którąś zimę spędzimy kiedyś w ciepłych krajach.

wicher_diament_roza_wiatrowWICHER X DIAMENT “Róża Wiatrów”
Vibe2NES 2013
Koniecznie posłuchaj: “Olimp”, “Róża Wiatrów”, “Meksyk”

Ten wpis został opublikowany w kategorii Recenzje i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „WICHER X DIAMENT: Róża wiatrów nie ma tylko dwóch stron

Dodaj komentarz