JEŻOZWIERZ & SOULPETE: Kroki jak bomby

jez_0

Pięćdziesiąt dwa lata. Dokładnie tyle czasu minęło od poprzedniej detonacji Car bomby (zwanej także RDS-220) na Nowej Ziemi. Koniec 2013 roku przyniósł kolejną eksplozję we wspomnianym wcześniej miejscu. Tym razem sprawcą zamieszania nie był Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, a duet Jeżozwierz i Soulpete. Wspólny krążek lublinianina i warszawiaka brzmi jak potężny i doskonale skonstruowany pocisk wymierzony w wymuskane, słodko brzmiące materiały, które kuszą słuchacza pięknymi tekstami o wygrywaniu kolejnego życia, nie dając przy tym ani jednej linijki, którą warto byłoby zapamiętać.

Podczas lubelskiej Szkoły Dźwięku organizowanej przez Red Bulla miałem okazję, podobnie jak kilkadziesiąt innych osób, posłuchać urwanych zwrotek Jeża pod przeróżne bity, które wyszły spod ręki Piotrka. Już wtedy było wiadomo, że efekt współpracy będzie piorunujący, a klimat ciężki jak w zaszytej w gąszczu bloków spelunie. Nie ma złudzeń – to nie jest płyta, której posłuchasz dla relaksu po ciężkim dniu w pracy czy na uczelni. Wypadkowa wysokoprocentowego alkoholu, mocnych szlug oraz surowego stylu Jeżozwierza i brudnych, trzeszczących bitów Soulpete’a, jakby żywcem wyciągniętych ze skrzyni w antykwariacie, to połączenie wciągające, ale zachwycające dopiero przy rozsądnym dawkowaniu. Dostaje się tutaj wszystkim stojącym po drugiej stronie barykady – „lukrowanym gównom” („Wiozę się pomału (Abrams)„), „zwęglonym cieciom, dla których to tylko moda” („Raw Shit„), wytwórniom, które biorą raperów z łapanki, a ci czują się zobowiązani do robienia dobrze swoim kolegom po fachu, nie zważając na ich poziom artystyczny… Można by tak jeszcze długo wymieniać.

Tych, którzy dobrnęli do tego momentu, a nie są zapoznani z twórczością obu panów, może zdziwić fakt, że „RDS 220” to wcale nie jednostajna, militarna muzyka, w której wszystkie bity i nawijki brzmią tak samo. Taka chociażby „Guerra Sucia” – popis dwóch Piotrów. Liryczna seria z karabinu sprawia, że na bicie tak nie Soulpete’owym, jak tylko się da, nie ma nawet kawałka wolnej przestrzeni, a do tego uczy młodych MC’s, że nie zawsze przecieranie synaps w poszukiwaniu wymuszonego wersu jest jedyną słuszną drogą.

W kwestii poszukiwań błyszczy za to przedstawiciel profesji, która od dawien dawna jest traktowana przez polskich słuchaczy po macoszemu. Mowa oczywiście o DJ’u znanym pod ksywką Ace. Jeśli do tej pory nie wierzyliście, że dobry cut i skrecz może mieć realny wpływ na wydźwięk całego utworu, to po pierwszym odsłuchu „220” z pewnością zmienicie zdanie.

Wybuch daje hałas, więc nie ma wątpliwości, że ta bomba zostanie zauważona w Polsce. Jej blask będzie inny niż reszty, bo nie mieniący się dodatkowymi milionami pseudonimów, a jedynie trzema spod bandery Rap Addix.

Czy to dobrze? Tak. Przy charakterystycznym, doświadczonym przez rapowy i życiowy front żołnierzu nie potrzeba całego szwadronu w charakterze instytucji wspierającej. Taka siła rażenia, podszyta dodatkowo trylonem, w zupełności wystarczy. Każdy wannabe powinien za kilka dni poczuć się zagrożony – odłamki nie śpią.

jez_0JEŻOZWIERZ & SOULPETE “RDS 220”
Koniecznie posłuchaj: „Guerra Sucia”, „Raw Shit”, „Reaktor”

Ten wpis został opublikowany w kategorii Recenzje i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „JEŻOZWIERZ & SOULPETE: Kroki jak bomby

  1. You really make it seem so easy with your presentation but I find this matter to be really one thing that I feel I’d never understand.

    It sort of feels too complex and extremely extensive for
    me. I’m looking forward on your subsequent put up, I’ll attempt to get the
    hang of it!

Dodaj komentarz